Nieoczekiwany problem na mundialu. Piłkarze i kibice zaatakowani przez meszki
Mistrzostwa Świata to zaraz po Igrzyskach Olimpijskich najbardziej prestiżowa impreza sportowa na świecie. Nic więc dziwnego, że gospodarz każdego turnieju dokłada wszelkich starań, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o obawach rosyjskiego ministerstwa rolnictwa, które ogłosiło, że istnieje realne zagrożenie atakami szarańczy. Obawy resortu jak na razie okazały się bezpodstawne, ale pojawił się inny problem: wszechobecne i uciążliwe meszki.
Problem nie tylko piłkarzy
Wczoraj w Wołgogradzie rozegrano mecz Tunezji z Anglią. Fani obu drużyn oraz dziennikarze opanowali miasto. Jak podaje „The New York Times”, w mediach społecznościowych oprócz informacji na temat przedmeczowej gorączki oraz poczynań piłkarzy na boisku pojawiły się także relacje zmagań z meszkami. Problem nie jest nowy, ponieważ miasto leży nad Wołgą, która to jest terenem rozrodczym dla owadów. Wprawdzie władze miejskie zadbały o odpowiednie opryski w okolicy stadionu i pobliskich mokradeł, ale na niewiele to się zdało. Piłkarze podczas meczu raz po raz odganiali się od owadów, które siadały im na twarzy, włosach, oraz ograniczały pole widzenia.
Z podobnym problemem zmagali się kibice na trybunach, którzy z powodu ograniczeń stadionowych, nie mogą wnosić ze sobą sprayów ze środkami owadobójczymi. Latające insekty przeszkadzały w pracy relacjonującym zmagania sportowe dziennikarzom, którzy próbowali radzić sobie na wszelkie sposoby. Reporterka niemieckiej telewizji założyła ochronne nakrycie głowy, a dziennikarka BBC potraktowała latające intruzy odpowiednim środkiem.
Przestroga dla polskich kibiców
Wprawdzie o wyniku meczu zdecydowała bramka Harry'ego Kane'a, ale kibice tunezyjscy mogą tłumaczyć porażkę swojego zespołu właśnie uciążliwymi insektami. W tym kierunku podążył brytyjski dziennik „The Sun”, który donosił, że piłkarze reprezentacji Anglii mogli być rozkojarzeni przez owady. Zapewne w przypadku remisu lub przegranej, winą częściowo obarczono by właśnie meszki. Jak wiadomo, najłatwiej obciążyć tego, kto nie może się bronić.
O ile kibice w Polsce mogą podchodzić z dystansem do tego typu rewelacji, to sympatycy podopiecznych Adama Nawałki wybierający się na mundial, mogą mieć problem. Ostatni mecz w grupie, w którym zmierzymy się z Japonią, rozegrany zostanie właśnie w Wołgogradzie. A więc oprócz szalików i barw narodowych, Polacy udający się do Rosji powinni pamiętać także o środkach owadobójczych.